Jedyny Polak w wyścigach European Le Mans Series na belgijskim torze Spa-Francorchamps ponownie był jednym z najszybszych kierowców klasy LMP3 a swoją zmianę zakończył na świetnym, drugim miejscu.
Ekipa Polaka była w Belgii o włos od upragnionego podium, ale w zamieszaniu na finiszu czterogodzinnych zmagań na słynnym torze Formuły 1 spadła z drugiej na szóstą lokatę. Kierowca ORLEN Teamu nadal walczy jednak o wicemistrzostwo Europy.
Ósme pole startowe do czwartego wyścigu sezonu ELMS dla załogi RLR MSport wywalczył Francuz Gael Julien, z kolei podczas swojej pierwszej zmiany na szóstą pozycję przebił się doświadczony Austriak Horst Felbermayr.
Pochodzący z Katowic, 21-letni Mateusz Kaprzyk za stery 455-konnego Ligiera z numerem 15 wskoczył na półmetku wyścigu i przez kolejną godzinę zaciekle walczył o podium, kończąc swoją zmianę niecałą sekundę za liderem.
Co prawda z zamieszaniu na finiszu trzeci z kierowców, Julien, spadł na szóste miejsce, ale punkty wywalczone w Belgii oznaczają, że ekipa Kaprzyka nadal zajmuje w klasyfikacji generalnej szóste miejsce.
Do wiceliderów zespół RLR MSport traci tylko 11 punktów na 52 możliwe jeszcze do zdobycia w dwóch ostatnich wyścigach sezonu, które za miesiąc odbędą się w portugalskim Portimao.
„To był chyba najbardziej szalony wyścig tego sezonu – mówi Mateusz Kaprzyk. – Zaczęło się od karambolu już w pierwszym zakręcie, który na szczęście udało nam się ominąć tuż po starcie. Później na tor jeszcze kilka razy wyjeżdżał samochód bezpieczeństwa, co bardzo utrudniało rywalizację. Na godzinę przed końcem wyścigu jechałem na drugiej pozycji, tuż za liderem. Byliśmy w bardzo dobrej sytuacji, aby powalczyć o zwycięstwo, ale z uwagi na kolejną neutralizację nie wstrzeliliśmy się dobrze w okienko z ostatnim pit stopem i spadliśmy na szóste miejsce. Szkoda, ale wciąż jesteśmy w walce o wicemistrzostwo. Zrobimy też wszystko, aby w Portugalii zakończyć sezon na podium”.