Mateusz Kaprzyk i ekipa Inter Europol Competition nie ukończyli wyścigu piątej rundy European Le Mans Series, wycofując się z rywalizacji podczas czwartej, ostatniej godziny niedzielnych zmagań.
Po mocnym początku swojego debiutanckiego sezonu w mistrzostwach Europy prototypowej kategorii LMP3, Kaprzyk liczył w ten weekend na walkę o podium na nowym dla siebie obiekcie, belgijskim Spa-Francorchamps.
Mimo nieznajomości liczącego aż siedem kilometrów toru, 19-latek z Katowic od pierwszych okrążeń pokazywał dobre tempo w treningach, ale nie było mu dane potwierdzić go także podczas wyścigu.
Na swoją zmianę kierowca wspierany przez PKN ORLEN tym razem wyjechał na tor w ostatniej godzinie niedzielnych zmagań, gdy polska ekipa zajmowała jedenastą pozycję w klasie LMP3, ale nie był w stanie pokazać pełni swojego potencjału.
19-latek musiał wycofać się z wyścigu z powodu problemów z układem wydechowym, uszkodzonym po kontakcie z rywalem we wcześniejszej fazie zmagań.
Wyścig szóstej i ostatniej rundy ELMS odbędzie się 24 października na torze w portugalskim Portimao.
„Jesteśmy oczywiście bardzo rozczarowani, bo razem z moimi zmiennikami mieliśmy w ten weekend bardzo dobre tempo i szansę na dobry wynik, ale takie są wyścigi – mówi Mateusz Kaprzyk. – Razem z zespołem dobrze przepracowaliśmy treningi i znaleźliśmy bardzo dobre ustawienia auta, dlatego liczyliśmy na udaną niedzielę. Niestety samochód uległ uszkodzeniu po wcześniejszym kontakcie i tak naprawdę niewiele mogliśmy z tym zrobić. Po długiej przerwie od ostatniej rundy na torze Monza czujemy oczywiście duży niedosyt, ale to tylko jeszcze bardziej motywuje nas, aby w październiku zakończyć sezon mocnym akcentem w Portugalii. Dla nas nie był to co prawda najlepszy dzień, ale chciałbym pogratulować mojemu koledze z ORLEN Teamu, Robertowi Kubicy, zwycięstwa w wyścigu i wywalczenia tytułu mistrza Europy”.